W kwietniu „Gość Niedzielny” opublikował artykuł[1], w którym przedstawiona została teza ks. Oko dotyczącą związku między homoseksualizmem a pedofilią, powołując się na badania bez podania ich źródła. Nie jest to niestety odosobniony przypadek.
Czy są to wiarygodne wyniki? Czy był to sondaż? Nie da się tego stwierdzić. W artykule nie znajdziemy bowiem żadnej informacji skąd pochodzą cytowane przez księdza badania, a tym bardziej jaka jest ich metodologia. Nie jest to problem tylko tej publikacji, w wielu innych występuje podobna tendencja. Zdarza się, że autorzy artykułów czy uczestnicy wywiadów swobodnie posługują się wynikami badań, których nie da się zweryfikować – a wystarczyłby jeden niezbyt obszerny przypis. Dlaczego jest to groźne i jakie ma to konsekwencje dla wiarygodności sondaży?
Po pierwsze, brak umieszczania źródła danych bardzo łatwo może prowadzić do sytuacji, w której przywoływany wynik stwarza jedynie pozory bycia wiarygodnym. Często prowadzi to do sporych nadużyć. W przypadku ekstremalnym autor może po prostu wymyślić jakikolwiek wynik lub zostać niesłusznie posądzonym o przytaczanie nieistniejących danych i nikt nie będzie w stanie tego zweryfikować.
Przytaczanie wyników badań bez podawania ich źródła może podważyć zaufanie do samych sondaży. Niektórzy czytelnicy mogą pomyśleć, że podany wynik jest efektem badania ankietowego. Treść wypowiedzi ks. Oko sugerować może, że cytowane przez niego badanie miało charakter sondażowy, gdyż w wypowiedzi zawarte są dane statystyczne. Jeśli dodatkowo wynik jest kontrowersyjny, część czytelników może zacząć podchodzić do badań sondażowych z rezerwą.
W artykule autor przytacza wypowiedzi ks. Oko dwa razy. W obydwu wypowiedziach duchowny powołuje się na badania. Pierwszy raz, kiedy mówi, że „na tysiąc pedofilów 400 to geje, a tylko jeden ksiądz”. W związku z czym, jak pisze autor artykułu, jego zdaniem o pedofilii wśród gejów należałoby mówić 400 razy więcej[2]. Zastanówmy się przez chwilę, jak mogło wyglądać to badanie. Czy był to sondaż? Jeśli tak, to w jaki sposób udało się znaleźć respondentów chcących mówić o tak drażliwych sprawach? Jeśli nie, to w jaki sposób można zdobyć tak precyzyjne ilościowe informacje? Drugi raz, kiedy autor artykułu pisze: „Profesor przytoczył badania, które wykazują, że homoseksualista ma 12 partnerów rocznie, a jeżeli zawiera związek, to ta liczba spada do ośmiu”[3]. I tu znów nasuwa się pytanie skąd ks. Oko może mieć wiedzę, ilu partnerów rocznie mają homoseksualiści? Wydaje się, że stwierdzenie tego nie jest możliwe w badaniu sondażowym.
Być może cytowane przez ks. Oko badania zostały przeprowadzone w rzetelny sposób, jednak czytelnik nie jest w stanie ocenić, czy są one wiarygodne bez podania jakiejkolwiek metodologii i źródła danych. Podczas lektury to właśnie nad wiarygodnością badań czytelnik powinien się szczególnie pochylić w przypadkach tak kontrowersyjnych tez. Dlatego należy wymagać chociaż podstawowych informacji przy powoływaniu się na wyniki badań, gdyż od tego jaką metodą zostały przeprowadzone zależy, czy warto im wierzyć.