Reprezentatywność badań realizowanych w Internecie (CAWI) bywała już przez nas poddawana w wątpliwość. W ostatnim czasie ukazały się dwa kolejne artykuły prasowe, w których na podstawie badań internautów wyniki uogólnia się na populację Polaków. W poniższym tekście przyglądamy się im bliżej.
Pierwszy był artykuł Magdaleny Lemańskiej i Anety Wieczerzak z dodatku Ekonomia i świat Rzeczpospolitej[1]. Podstawowy zarzut, jaki wobec niego kierujemy to brak noty metodologicznej, pozwalającej ocenić wiarygodność źródła danych. W tekście czytamy tylko, że badania, na które powołują się autorki przeprowadził „dom mediowy MEC w ramach Projektu Cyfrowizja na 917 internautach powyżej 15. roku życia”[2]. Załóżmy więc dość optymistycznie (choć wcale nie musiało tak być), że rozkład zmiennych demograficznych w próbie (tj. płeć, wiek, wykształcenie, wielkość miejsca zamieszkania i ich przecięcia) odzwierciedlał rozkład tych zmiennych w populacji Polaków. Nadal jednak nie wiadomo, czy taka próba oddaje udział Polaków korzystających z płatnej i bezpłatnej telewizji, która jest przedmiotem badania. Z artykułu można się jedynie dowiedzieć, że „rozkład odbiorców płatnej i bezpłatnej telewizji okazał się zbliżony do średniej dla całej populacji”[3]. Można jednak przypuszczać, że osoby korzystające z dodatkowych pakietów telewizyjnych (poza kanałami ogólnodostępnymi, bezpłatnymi) mogą częściej korzystać również z Internetu, a osoby ograniczające się do odbioru jedynie podstawowych kanałów telewizyjnych rzadziej być internautami. Abstrahując więc od niedostatków opisu metodologii w artykule, wyrażamy wątpliwość, czy realizacja takiego badania przez Internet była reprezentatywna dla ogółu Polaków.
Podobny przykład zawiera artykuł Pawła Majewskiego pt. „PO przestaje tracić, ale obciążeniem staje się Donald Tusk”[4]. Autor dość precyzyjnie przytacza metodologię badania, które zostało przeprowadzone na panelu internetowym, czyli miejscu w Internecie, do którego osoby samodzielnie się rejestrują. W zamian za podanie (znów optymistycznie załóżmy, że prawdziwych) danych osobowych i wypełnianie ankiet otrzymują nagrody. Dzięki ujawnieniu przez internautę wieku, płci, wykształcenia i innych zmiennych demograficznych twórcy panelu tworzą próbę, która ma odzwierciedlać strukturę populacji Polaków (pod względem tych właśnie cech). Pozostaje jednak pytanie, czy internauci, którzy zapisują się do panelu badawczego mimo kontrolowania takich zmiennych jak płeć, wiek czy wykształcenie są na tyle podobni do ogółu Polaków, że sondaże realizowane na takiej platformie można uznać za reprezentatywne dla tej populacji? Naszym zdaniem nie.
[1] Magdalena Lemańska, Aneta Wieczerzak, „Polacy chętnie zmieniają dostawców usług” [w:] Rzeczpospolita, 23.07.2014
[2] tamże.
[3] Tamże.
[4] Paweł Majewski, „„PO przestaje tracić, ale obciążeniem staje się Donald Tusk” [w:] Rzeczpospolita, 30.07.2014