O czym mówią sondaże przedwyborcze?

Podstawą ustrojów demokratycznych są wybory. Wolni obywatele decydują, komu powierzyć rządy w kraju. Wraz w wyborami pojawiają się próby przewidywania ich wyników.

Aby przewidzieć wyniki wyborów, gazety zbierały deklaracje czytelników, osób zapisanych w różnych rejestrach oraz przypadkowych przechodniów. Tak postępowano aż do lat trzydziestych. Wówczas to w Ameryce Georgie Gallup wynalazł naukową metodę przewidywania wyników wyborów – reprezentatywne sondaż.

Metody Gallupa bardzo szybko przyjęły się w Stanach Zjednoczonych, a potem w innych krajach demokratycznych. W Polsce badania opinii publicznej prowadzi się od Października 1956 roku,  ale sondaże wyborcze mogły pojawić się dopiero wraz z prawdziwymi wyborami, po roku 1989. W latach wyborów – prezydencki (1990, 1995) i parlamentarnych (1991, 1993) – sondaże stają się widocznym elementem krajobrazu informacyjnego o politycznego. Regularnie prowadzi je kilka ośrodków badawczych, zwłaszcza Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS). Gazety i telewizja ogłaszają i komentują ich wyniki, a politycy, planiści i zaangażowani obserwatorzy śledzą je niemal tak uważnie i namiętnie jak drobni inwestorzy notowania na giełdzie.

Czym są sondaże wyborcze?

Idea badania sondażowego wywodzi się z dwóch naturalnych sposobów zdobywania informacji. Jeśli chcemy zbadać zbiór przedmiotów, to wystarczy sprawdzić jego próbę, parę przedmiotów wybranych na chybił trafił, jeśli chcemy zaś dowiedzieć się czegoś od ludzi, trzeba ich o to zapytać i rozsądnie potraktować odpowiedzi. Nauka z tych potocznych praktyk rozwinęła teorię doboru próby oraz metodologię wywiadu i analizy odpowiedzi ankietowych. Badania sondażowe to nic innego jak tylko zadanie reprezentatywnej próbie pytań i analizowanie otrzymanych od ludzi („respondentów”) odpowiedzi.

Sondaże wyborcze są szczególnych rodzajem badań sondażowych. W żadnej innej sytuacji badania opinii nie są tak właściwie jak w kampaniach wyborczych. Z paru powodów.

Zarówno wybory, jak i sondaże są formami wyrażania się opinii publicznej, jest więc naturalne, że prze wyborami bada się ją, by poznać nastawienie ludzi oraz zaplanować kampanię wyborczą i przewidzieć wyniki głosowania. Sondaże i wybory opierają się na wspólnym założeniu równości wszystkich obywateli: każdy głos waży tyle samo. Sondaże wyborcze należą do tych nielicznych rodzajów badań sondażowych, których wyniki można sprawdzać z faktami: procenty przedwyborczych deklaracji łatwo porównuje się z wynikami głosowania.

Sondaże wyborcze skupiają się na procesie podejmowania decyzji wyborczych. Badacze opinii ustalają więc, jakie zamiary mają wybory i od czego one zależą. Badają też stanowisko wyborców wobec kluczowych kwestii społecznych i politycznych oraz wyobrażenia o partiach i kandydatach – ich obliczu ideowym, programach wyborczych i propozycjach rozwiązania spraw ważnych dla wyborców.

Przed wyborami sondaże powtarza się wielokrotnie i dzięki temu poznajemy zmiany preferencji wyborczych w społeczeństwie. Niekiedy na tej samej próbie badane przeprowadzaj sondaże dwukrotnie w toku jednej kampanii albo nawet przy następnych i paru kolejnych wyborach. Badania takie nazywa się panelowymi, a jedno z nich, w Anglii, prowadzono przez 15 lat. Pozwalają one śledzić procesy decyzyjne poszczególnych osób i rejestrować subtelne zmiany w politycznych nastawieniach społeczeństwa.

Jak dobiera się próbę?

W sondażach próba, ta przysłowiowa łyżka zupy z kotła, jest miniaturą badanej populacji. W sondażach wyborczych populacją jest elektorat – uprawniona do głosowania część ludności kraju lub jakiś jej wycinek, na przykład mieszkańcy stolicy. Ze względu na metodę doboru wyróżnia się próby losowe i kwotowe (udziałowe).

Przy najprostszej próbie losowej każda osoba z populacji ma taką samą szansę wyboru i dlatego wartości zbadanych parametrów (np. odsetki zwolenników konkurencyjnych partii) w próbie bliskie są wartościom parametrów w całej populacji. Wnioskowanie z próby o populacji obciążone jest ryzykiem błędu, ale statystyka pozwala wyliczyć wielkości (przedział ufności), które z określonym prawdopodobieństwem (poziomem ufności) zawierają szukane wartości parametrów populacji. Dla danej liczebności próby przedział ufności jest tym węższy, niż niższy jest przyjęty przez badacza poziom ufności (im dokładniejszy jest wniosek, tym mniej pewny). Dla typowej próby 1500-osobowej i poziomu ufności 0,95 wnioskuje się z dokładnością +/- 2,5%, a dla poziomu ufności 0,99 z dokładnością +/- 3,2%. Jeśli więc na przykład 70% badanych zapowiada udział w wyborach, to można wnioskować z 95% ufnością, że w populacji odsetek zamierzających głosować leży w przedziale 67,5-72,5%. Ściślej: byłoby tak, gdyby jedyne źródło błędu w wynikach sondażu stanowiło to, że badanie przeprowadzono na próbie, a nie na całej populacji. Takie idealne sytuacje jednak się nie zdarzają.

Praktyczny dobór próby losowej to złożony, kilkustopniowy proces. Najpierw zwykle losuje się jednostki terytorialne, na przykład gminy i miasta, potem w ich obrębie – osoby lub tylko adresy, a dopiero na miejscu ankieter dobiera badanych według klucza zapewniającego losowość. Procedur jest tu wiele, często stanowiących tajemnicę firmy.

Przy doborze kwotowym postępuje się inaczej niż przy losowym. Badacz, znając strukturę populacji, określa parametry, które powinna spełniać jego próba, by być reprezentatywną. Zwykle bierze pod uwagę jej strukturę płci, wieku, wykształcenia i miejsca zamieszkania badanych. Znalezienie osób spełniających nałożone warunki spoczywa na ankieterze. Modyfikacją te metody jest dobór losowo-kwotowy. W tym doborze badacz najpierw losuje na przykład obwody wyborcze, a w ich obrębie ankieterzy szukają respondentów o określonych cechach społecznych.

Choć w sondażach prowadzonych na próbach udziałowych bardzo wiele zależy od rzetelności ankieterów, to próby te mogą wiernie odzwierciedlać strukturę populacji i być podstawą trafnych przewidywań wyborczych. Przed wyborami parlamentarnymi 1993 roku najbardziej zbliżone do wyników głosowania okazały się wyniki sondaży Pracowni Sopockiej, prowadzonych na 2100-osobowych próbach kwotowych w 200 wybranych losowo obwodach wyborczych.

Jednym z podstawowych warunków wartości sondaży wyborczych jest także właściwa realizacja próby – ankieterzy nigdy nie docierają do wszystkich respondentów, do których dotrzeć powinni, i nie wszyscy respondenci zgadzają się na wywiad. Powstają więc pytania: z jak dużym odsetkiem wybranych respondentów przeprowadzono wywiad oraz czy jakaś szczególna grupa ni jest trudniej dostępna i nie odmawia chętniej niż inne?

W roku 1993 w sondażach CBOS stopień realizacji próby wynosił około 80% i był wyraźnie wyższy na wsi niż w mieście – łatwiej tam ludzi zastać w domu i zachęcić do rozmowy. Takie odchylenia od reprezentatywności próby koryguje się w analizie. Ponieważ trudno je całkowicie skorygować, w badaniach CBOS mogły one wówczas przyczynić się do przeszacowania poparcia dla Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Jak zdobywa się informacje?

Sondażowe deklaracje respondentów są reakcjami na zadawane im pytania, Treść tych pytań zależy od zainteresowań badaczy. Dotyczą one zamiaru udziału w głosowaniu i wyboru kandydata, stopnia determinacji badanych, oceny kandydatów oraz wszystkich innych spraw, które mogą mieć wpływ na opinie, decyzje i zachowania wyborców.

„Gdyby wybory odbyły się w najbliższą niedzielę, to na kogo byś głosował?”, „Na kogo najchętniej oddałbyś głos w wyborach?” – tak brzmią najważniejsze z tych pytań. Z odpowiedzi na nie sporządza się rankingi i wykresy zmieniających się szans kandydatów. Ale inne pytania też są ważne, na przykład: „W jakim stopni jesteś przekonany, że w dniu wyborów wskażesz na tego właśnie kandydata?” mierzy poziom determinacji elektoratów. Pytanie: „Na kogo na pewno nie głosowałbyś?” mierzy polityczne antypatie, natomiast „Jak przypuszczasz, kto wygra zbliżające się wybory?” pozwala ustalić panujący w społeczeństwie klimat opinii sprzyjających jednym kandydatom, a nie sprzyjający innym. Tak pyta CBOS.

Istotne są również pytania o społeczne cechy badanych, takie jak pozycja społeczna, wykształcenie, dochody, religijność. Pozwalają one opisać elektoraty poszczególnych kandydatów, wskazać „geografię: ich poparcia i odrzucenia, co pomaga kierować kampanią wyborczą.

Inne pytania dotyczą znajomości nastawień czy uprzedzeń badanych, co pozwala przewidzieć wyniki wyborów, zanim jeszcze pojawią się przedwyborcze rankingi. Zgoda na każdą władzę, która będzie „dobrze rządzić”, oraz „zwrot na lewo” opinii społecznej zostały ustalone w sondażach już wiosną 1993 roku, jeszcze przed ogłoszeniem nowych wyborów parlamentarnych. Wyniki wrześniowych wyborów okazały się zgodne z tymi trendami.

Układanie pytań jest jednak sztuką. „Idee muszą być przyodziane w słowa, a słowa mają własne życie i własny wpływ” – mówi profesor Howard Schuman z Uniwersytetu Michigan. Brzmienie pytań, ich forma i miejsce w kwestionariuszu wpływają na odpowiedzi niezależnie od opinii osoby badanej. Zapytajmy, czy w Polsce fabryki należy sprzedawać „zagranicznym właścicielom”, a potem – czy „obcym kapitalistom”, a na pewno zwolenników napływu zagranicznego kapitału ubędzie.

Sposobów wpływu pytań na odpowiedzi jest wiele. Pytanie, po którym nie wymienia się możliwych odpowiedzi sprzyja udzieleniu odpowiedzi „wyrazistych”, takich które pierwsze przychodzą do głowy, a pytanie z odpowiedziami już podanymi pozwala badanemu uświadomić sobie także inne, mniej oczywiste odpowiedzi. Pytanie bez opcji „nie mam zdania” zachęca badanych do odpowiadania nawet wtedy, gdy tak naprawdę nie mają oni sprecyzowanej opinii o danej kwestii. Odpowiedź na pytanie o wyborcze szanse partii, poprzedzone innym, o jej sukcesy, może dać odmienne wyniki niż to samo pytanie umieszczone w kontekście nie dotrzymanych przez partię obietnic deklarowanych w ostatniej kampanii wyborczej. W sondażach niełatwo wszakże znaleźć przykłady świadomych manipulacji – tendencyjnego formułowania pytań tak, by uzyskać pożądane odpowiedzi.

Czy badani mówią prawdę?

Naturalną skłonnością ludzi w interakcjach z innymi jest szczerość, ale różne względy osobiste i sytuacyjne oraz okoliczności społeczne sprawiają, że czasem prawda jest skrywana. Podobnie jest w sondażach, także przedwyborczych. O tym, że respondenci na ogół mówią prawdę, przekonuje znaczna zgodność ich odpowiedzi z wynikami wyborów, a na to, że czasem jednak są nieszczerzy, wskazują spotykane odstępstwa od tej zgodności. Badani, którzy zdecydowani są nie głosować lub nie są pewni swego udziału w wyborach, mogą deklarować w nich udział. Inni nie wiedzą, czy będą głosować na danego kandydata, a mimo to czasem zapowiadają oddanie na niego głosu. Zwolennicy jakiejś partii mogą swoje sympatie ukryć lub wyrazić poparcie dla innej partii. To najbardziej typowe przykłady nierzetelnych odpowiedzi.

Takim odpowiedziom badanych sprzyjają różne okoliczności społeczne.

Część z nich ma silną potrzebę uznania społecznego i wobec ankietera konformistycznie deklaruje opinie i zachowania aprobowane. Gdy uczestnictwo w demokracji jest publicznie cenione, respondenci chcą pokazać się jako dobrzy obywatele. Zapewne ta potrzeba powoduje, że frekwencja wyborcza, deklarowana w sondażach, zwykle przewyższa frekwencję faktyczną. W wyborach parlamentarnych 1991 roku wzięło udział tylko 43# uprawnionych, ale potem w różnych sondażach do głosowania przyznawało się 52-55% badanych.

Osoby o niezdecydowanych poglądach, czując występującą podczas wywiadu presję na udzielenie odpowiedzi, skłonni są do nieszczerego deklarowania zamiaru głosowana na jakiegoś kandydata czy partię. Czasem ich deklaracja jest przypadkowa, czasem wskazują na partię najpopularniejszą, niekiedy zaś jest to partia, która w mediach ma najlepszą opinię. Po części dlatego w 1991 roku ceniona wówczas w środkach masowego przekazu Unia Demokratyczna prowadziła w różnych sondażach z przeszło 20% poparciem, choć w wyborach otrzymała tylko 12% głosów.

Badani sympatyzujący z ugrupowaniami o złej reputacji, prezentowanymi w mediach jako antydemokratyczne lub nieodpowiedzialne, niechętnie wyrażają dla nich swe poparcie. Sojusz Lewicy Demokratycznej, który w wyborach z 1991 roku uzyskał 12% głosów, w sondażach przed tymi wyborami miał bardzo niskie, około 5% poparcie. Do 1993 roku ten wstyd wyraźnie osłabł i wyniki wyborów okazały się w zasadzie zgodne z wynikami wcześniejszych sondaży.

Dla wiarygodności sondaży najlepsza jest sytuacja, w której badani zachowują się „bezwstydnie”. Pluralizacja polityki i mediów sprawiła, że polski respondent już dość rzadko ukrywa swe opinie. Na szczerość odpowiedz korzystnie wpłynęła najpierw zmiana ustroju, a potem częste zmiany rządów. Niektóre partie przedstawiane w mediach negatywnie po dojściu do władzy poprawiały swój wizerunek.

Szczerość odpowiedzi sondażowych jest więc nie tylko sprawą badanych – zależy też od postępów demokracji. Sprzyja jej także oswojenie się ludzi z sondażami: w Polsce są już one ogólnie znane i tylko nieliczni traktują ankietera podejrzliwie.

Czy sondaże przewidują wyniki wyborów?

Sondaże przedwyborcze nie mówią wprost, jak ludzie będą głosować. Ich wyniki przedstawiają zamiary wyborcze w chwili badania, a nie prognozę. Jednakże ważną racją sondaży przedwyborczych jest przewidywanie, toteż różnica pomiędzy ostatnim pomiarem dokonanym tuż przed wyborami a wynikami głosowania powinna być bardzo mała.

Sondaże przeprowadzane wiele miesięcy przed wyborami są wątłą podstawą wyborczych prognoz. W czasie, jaki upływa między sondażami a wyborami, toczy się historia, życie i kampania wyborcza, ujawniają się głębsze tendencje społeczne, ludzie kształtują  zmieniają swoje preferencje, a wielu z nich do końca zwleka z decyzją – to głównie o ich głosy toczy się walka. W Polsce dochodzą względy dodatkowe: duża liczba, czasem trudnych do odróżnienia, partii nie ułatwia wyborów. Niewiele spośród młodych partii wyrobiło sobie już wierną klientelę. Tam, gdzie partie i więzi z partiami są słabe, w czasie między pierwszymi sondażami a wyborami wiele może się zdarzyć.

W miarę jednak, jak zbliża się dzień wyborów, sondaże mówią coraz więcej o ich wynikach. Dobrze ilustruje to przypadek pierwszej tury elekcji prezydenckiej w 1990 roku. Na początku kampanii jedne sondaże mówiły o przewadze Lecha Wałęsy, drugie – Tadeusza Mazowieckiego, o Stanisławie Tymińskim zaś mało kto jeszcze wtedy słyszał. Natomiast ostatnie sondaże były zgodne co do pewnego zwycięstwa Wałęsy. Więcej – ujawniały one, że rosnący w siłę Tymińskim jest coraz groźniejszym rywalem słabnącego Mazowieckiego i wskazywały, iż ma on większe szanse przejść do drugiej tury. Jeśli sukces Tymińskiego i klęska Mazowieckiego stanowiły dla wielu ludzi zaskoczenie, to także dlatego, że nie znali dokładnie wyników sondaży lub nie do końca im ufali (ryc. Wyżej).

Wartość prognostyczną sondaży zmniejszają istniejące w niektórych krajach, na przykład we Francji i w Rosji, prawne ograniczenia publikacji ich wyników przed wyborami. Ostatnie pomiary opinii, jakie ogłaszają tam media, są więc nieaktualne, a w finale kampanii w decyzjach wyborców zdarzają się zaskakujące wahnięcia. W Polsce wyników sondaży nie wolno ogłaszać w ciągu 12 dni przed wyborami do Parlamentu [obecnie cisza wyborcza obowiązuje od północy dnia poprzedzającego głosowanie – przyp. red.]. Zakaz ten nie obowiązuje przy wyborach prezydenckich – gdyby istniał, sukces Tymińskiego byłby jeszcze większym szokiem, za co winę zrzucono by na badaczy opinii.

Dokładność sondażowych przewidywań rośnie w miarę gromadzenia doświadczeń przez badaczy. Dowodzi tego historia Instytutu Gallupa. W latach 1936-1950 ostatnie przedwyborcze pomiary różniły się od wyników wyborów średnio o 3,6%, ale w długim okresie 1952-1992 błąd ten wyniósł już tylko 1,6%. Również w Polsce prognostyczna wartość sondaży wyborczych powoli wzrasta. Zarówno na świecie, jak i u nas sensacją nie są już prognozy trafione, lecz chybione.

Czy sondaże wpływają na wyborców?

Polityków interesuje – równie jak prognostyczna – diagnostyczna wartość sondaży wyborczych. Pozwalają im wcześnie poznać własne szanse i ważne dla wyborców kwestie społeczne oraz planować, oceniać i korygować kampanię wyborczą. Politycy używają też wyników sondaży jako amunicji propagandowej, Bez wątpienia więc sondaże oddziałują na polityków, a więc pośrednio także na wyniki wyborów. Czy wpływają też na wyborców, czy je znają i pod ich wpływem kształtują lub modyfikują swe zamiary wyborcze?

Różnoraki jest wpływ publikowanych ocen popularności i szans kandydatów na decyzje wyborcy. Termin angielski bandwagon effect określa przyłączanie się do wyborczego faworyta, a underdog effect – do przegrywającego. Efekt przyspieszenia – to przenoszeni głosów na partię, gdy poparcie dla niej zaczyna nagle szybko rosnąć. W głosowaniu taktycznym wyborca oddaje głos nie na partię preferowaną, lecz na tę, którą chce wzmocnić, by na przykład zapobiec zbyt dużej przewadze innych partii. Spirala milczenia – to postępujące kurczenie się liczby zwolenników partii, gdy uświadamiają sobie, że należą do mniejszości. Przykłady tych wszystkich zjawisk zanotowano w wielu krajach. Nie ma jednak reguł pozwalających przewidywać ich wystąpienie a rola sondaży w ich wywoływaniu jest ograniczona.

Dane sondażowe nie są informacjami, które wyborcy znają i którymi się przejmują [obecnie chyba coraz bardziej – przyp. red.]. Ci, którzy je śledzą, będąc osobami zainteresowanymi polityką, mają własne zdanie. W wyborach 1991 roku prowadząca w przedwyborczych sondażach Unia Demokratyczna uzyskała nie wyższy, lecz dwukrotnie niższy wynik wyborczy. W roku 1993 wysoko notowane partie namawiały zwolenników partii nisko notowanych, by się do nich przyłączyli i uratowali swe głosy przed „zmarnowaniem” (obowiązywał wtedy pięcioprocentowy próg wyborczy) – bez większego skutku. Sondaż nie działa jak zastrzyk.

Sondaże wpływają natomiast na badanych pośrednio i długofalowo. Dostarczają informacji dziennikarzom i politykom, a ci, znając wyniki lub nawet wykorzystując je, budują klimat opinii – przekonanie, że jedni są poważnymi kandydatami, inni zaś – bez szans; taki klimat waży czasem na wynikach wyborów. Trudno jest jednak wyodrębnić „czysty” wpływ informacji sondażowych, gdyż splata się on z oddziaływaniem innych informacji, a to, co wydaje się wpływem wyników, bywa tylko reakcją na odbite w nich wydarzenia. Być może dopiero wybory w 1995 roku dostarczą przykładu takiego wpływu. Nigdy przedtem bowiem sondażowe rankingi nie były tak długo, tak regularnie i tak powszechnie publikowane.

Po co prowadzić sondaże powyborcze?

»Nie głosuj, już po wyborach« – mówiło się kiedyś. Rada ta nie dotyczy badań przedwyborczych. Oprócz badań przedwyborczych istnieją także sondaże powyborcze – retrospektywne.

Sondaże powyborcze prowadzi się tak samo jak przedwyborcze. Dostarczają one ważnych nowych informacji. Ustalają już nie zamiary, lecz zachowania wyborcze; pozwalają opisać proces podejmowania decyzji przez wyborcę. Z sondaży wiemy na przykład, że decyzje takie są w Polsce trudne i między innymi dlatego wyborcy je opóźniają. W roku 1993 aż 20% wyborców podjęło je w przeddzień lub nawet w dniu głosowania. Można też badań biografię wyborczą jednostek: ustalać, na kogo ludzie głosowali w poprzednich wyborach, badać siłę tradycji wyborczych oraz zmiany orientacji politycznych w społeczeństwie.

W sondażach powyborczych trzeba liczyć się nie tylko ze zniekształceniami znanymi z badań przedwyborczych (zawyżanie frekwencji, przyłączanie się do zwycięzcy), ale także ze słabością ludzkiej pamięci. Już w 1993 roku 18% respondentów CBOS twierdziło, że nie pamięta, na którą partię głosowało dwa lata przedtem i z pewnością większość z nich mówiła to szczerze. Sondaże powyborcze nie służą bezpośrednio polityce, lecz dostarczają materiału do głębszych analiz naukowych. Szczególnym typem sondaży są tak zwane sondaże po wyjściu (elit polis). Próbę wyborców opuszczających lokale wyborcze ankieterzy pytają, na kogo głosowali i na tej podstawie formułuje się prognozę. Takie badanie przeprowadzono po wszystkich wyborach od 1990 roku. Dzięki nim telewizja mogła ogłaszać przybliżone wyniki głosowania natychmiast po jego zakończeniu (wcześniej nie wolno), w 1993 roku zaś politycy i dziennikarze poznali te wyniki na parę godzin przed zamknięciem lokali wyborczych. Okazały się bardzo trafne.

*

Znakomitym uzupełnieniem sondaży są badania jakościowe i ekologiczne. W pierwszym z nich bada się małe grupy przyszłych wyborców. W toku rozmowy, zwanej zogniskowanym wywiadem grupowym, ankieterzy poznają głębokie przekonani badanych, społeczne wizerunki partii i polityków, testują hasła i materiały wyborcze. W analizach ekologicznych natomiast statystyki wyborcze poszczególnych obszarów (np. okręgów wyborczych) odnosi się do znanych cech tych terenów, na przykład tradycji politycznych czy stopy bezrobocia. Sondaże wyborcze prowadzone przez są ośrodki badania opinii. Dostarczają one mediom i politykom danych do tabeli popularności i wykresów zmian szans kandydatów. Są one aktualne, ale dlatego właśnie szybko się dezaktualizują – tak jak pomiary pogody. Oprócz takich opisowych sondaży istnieją sondaże pogłębione – prowadzą je instytutu akademickie oraz niektóre ośrodki badania opinii. Socjologiczne badania nad wyborami nie obsługują bieżącej praktyki politycznej i nie zaspokajają publicznej ciekawości spraw aktualnych. Mają one cele naukowe: służą do ustalenia głębszych uwarunkowań decyzji oraz budowy teorii zachowań wyborczych.

Tekst profesora Antoniego Sułka został pierwotnie opublikowany w dodatku humanistycznym pisma Wiedza i życie nr 10 (20)/1995. Przedrukowano za zgodą autora.






captcha